środa, 30 maja 2012

Mam dylemat.

Wcale nie mały. Nie wiem co mam robić z rzeczami które są pamiątkami, ale ja nie zawsze mam  na to miejsce. Cały czas przeprowadzały się ze mną. To były przeprowadzki na krótkie dystanse, teraz czeka mnie 700 km drogi i mogę tylko raz załadować samochód. Musze dokładnie rozważać co biorę, co nie. Tak już stoją 4 pełne pudła, nie wiem co z tym zrobić bo szkoda wyrzucić, już cale ilości różności są rozdane, jedna wystawka zrobiona, a tu jeszcze jest tego!!!! Skąd ja mam tyle rzeczy??????

Kasety. Nawet nie mam radia na kasety.
Kiedy jeszcze nie obsługiwałam komputera i nie miałam pojęcia co to maile, otrzymywałam duzo listów.


Cale dwa pudla z kartkami oczywiście zabieram. Z tym się nie mogę rozstać. Nie wiem co zrobię.jak tak bedle dokładać tego co szkoda wyrzucić to uzbierają się dodatkowe pudla  które trzeba przewieźć a potem gdzieś składować. Tak, mam dylemat, nie?

Pozdrawiam.

wtorek, 22 maja 2012

Robi sie...

To był procowity weekend. Przyjechała moja Agnieszka ( młodsza córka) z Monachium i wszystko co małe porozkręcała, ja pakowałam. Teraz w sobotę przyjedzie brat, porozkręca wszystko co duże i ja będę przez 1,5 miesiąca na tobolach koczować.No cóż, trzeba przyjąć pomoc wtedy kiedy mogą a nie kiedy ja chce prawda? Ale dla mnie to żaden problem.

Pozdrawiam.

poniedziałek, 14 maja 2012

Gabaryty

No tak, muszę wcześniej spakować swoje graty żeby bylo wiadomo jaki samochód zamówić do przeprowadzki. nie może być za mały, absolutnie, ale za duży tez nie bo koszty większe. Tym zajmuje się moj kuzyn, ale tez ma swoje sprawy i żeby nie bylo stresu robimy wszystko powoli ale systematycznie i już. W tym tygodniu przyjedzie młodsza córka i zrobimy to wszystko co małe, a pod koniec miesiąca przyjedzie brat i pójdzie do rozbiórki to większe, szafy, łózko, lampy.....
a ja będę spać na wersalce i mieszkać na pudlach, ale co tam, dam rade.

Pozdrawiam serdecznie.