sobota, 22 maja 2010

Wyprawa do miasta.



Ale to brzmi, wyprawa. no u mnie to prawdziwa wyprawa. Do miasta mam 20 km, ale jestem tam 1-2 razy w roku. W tym, pierwszy, i to to tylko dlatego ze mieszkam w takiej dz..... w ktorej nie moge nawet kupic biletu na pociag. W zeszlym roku jeszcze mozna bylo w biurze podrozy, a tak, mamy takie.
Czemu wyprawa? Przedewszystkim w soboty, niedziele i swieta jestesmy odcieci od cywiizacji. Nie jedzie zaden autobus ktory moglby nas zabrac na dol, do glownej czesci naszej miescinki. To 4 km przez las, kto chce idzie, a kto nie, siedzi na tylku i nie podrozuje. Jak mu braknie chleba? to ma pecha, albo kogos z samochodem. Ja osobiscie mam samochod ale.... ale do miasta nie pojade. Coz, taki ze mnie kierowca.Tak wiec pojechalam  sobie na dol, zaparkowalam samochodzik, poszlam na przystanek i juz tylko 16 km mi zostalo do miasta. Rowna godzine jechalam!!!Trzeba wszystkie uliczki przeciez objechac i zebrac 2 pasazerow! Autobus na 60 miejsc, a w nim 3 osoby! Bezmyslne to, co z tego ze kursuje co godzine, ale po co taki duzy? No ale niewazne.
Chcialam zrobic zdjecia, zapomnialam aparatu. I dobrze, co tam fotografowac? Te wielkie szklane domy handlowe? tlumy ludzi?
Tak wiec mam 1,5 godziny czasu do powrotnego autobusu. Nie moge pozniej, bo mam termin u fryzjerki po poludniu.
Bilecik kupilam, jejku! majatek wydalam, ale taniej troche bo wczesniej kupiony. No majatek dla mnie. Ja z tych co nie zarabiaja duzo. A ile kosztuje bilet? 160€ w obie strony ale ja za 100€ jade w obie strony do Polski!!!! Odechciewa sie jazdy, ale czasami trzeba. Gdzie bylam i co widzialam napisze po powrocie.
Tak wiec z biletem w torebce, weszlam do ksiegarni, bo to musi byc, kupilam 3 ksiazki, potem weszlam jeszcze poogladac "pierdolki" i tez nie wyszlam z pustymi rekami, ciuchy ominelam z daleka, sklepik z bizuteria odwiedzilam, za duzy wybor, nic nie kupilam. Po co? Mam tyle ze tez moglabym sklep otworzyc, i nie wiele okazji zeby wkladac.
Jutro mamy chrzciny w rodzinie, mozna sie bedzie "obwiesic"
Na sam koniec kupilam sobie 3 galki loda, zdumiona cena poszlam na przystanek. Ile to sie przez rok zmienia. Lody jadam bardzo zadko, ale zawsze kiedy jestem w MIESCIE. 

A to co kupilam





Ta lilia to swieczka, dopiero robiac zdjecie zdalam sobie sprawe ze kupilam gotowa swieczke, przeciez ja sobie sama robie! No ale nie wodne. Zaraz musialam ja gdzies umiescic. Naczynie gdzie siedzialy buddy bylo mi potrzebne, zmienilam wiec ich "teren zamieszkania" i tam jest teraz lilia wodna.



Dzbanek ktory czeka na wyprowadzke na taras jest juz blizej drzwi





na wyprowadzke czeka tez palma, ktora juz stanela w kuchni, ponoc ma sie od poniedzilalku znowu  ochlodzic, wiec lepiej poczekam.


Te 3 biale pojemniki tez znajda zastosowanie.
To tyle na dzisiaj.

2 komentarze:

Lusilla pisze...

Uśmiechnęłam się czytając o Twojej wyprawie do sklepu. Gdy mi się zdarzy trafić do galerii handlowej,to też najczęściej zaglądam do sklepów typu empik,do perfumerii, by powąchać trochę perfum,po oglądać flakoniki itp. Ciuszki interesują mnie najmniej. :)

Fabryka Spokoju pisze...

Ja też wolę wszystko inne od kupowania ubrań ;) Zazwyczaj zaczynam od akcesoriów kuchennych, bo uwielbiam gotować. Potem jakaś księgarnia, sklep plastyczny, herbaciarnia :)