czwartek, 19 sierpnia 2010

I mnie dopadło...

Kiedy w zeszlym roku wprowadzialam  sie do Chatki wcale nie myslalam ze tak to wszystko sie ulozy.
Wlasnie o tym czasie dwie byle sasiadki sie wsciekly z powodu wysokich kosztow, oplat, juz ich tu nie ma. Wyprowadzily sie. Stary dom, zaden luksus a koszty jak w ekskluzywnym mieszkaniu. Myslalam no tak obie mieszkaly z dwojka dzieci, ja mam oplaty dwa razy wieksze niz mialam na poprzednim mieszkaniu, nowym, jasnym...
Bylam pewna ze tu, w rocznym rozliczeniu dostane zwrot. Wczoraj dostalam rozliczenie, od czerwca do grudnia, i czegos takiego jeszcze nie przezylam na zadnym mieszkaniu! Obie z sasiadka ktora jeszcze tu jest usiadlysmy z wrazenia! Dorwalysmy dzisiaj naszego "bankruta" ale on twierdzi ze tyle zuzylysmy! Ogrzewanie i wode nie odczytuje zadna firma tylko on sam, nie mamy dostepu do licznikow! No to on moze sobie liczyc co chce!
Zebym jeszcze grzala i szalala z woda! Wlasciwie to mialam zimno, nie dalo sie nawet porzadnie grzac bo kaloryfery byly letnie!
No nie wiem, mam ogromna sume do zaplaty, tyle ile zarabiam przez miesiac! Z tego place rachunki, utrzymuje siebie i samochod i wogole miesiac pracy na doplate? A co bedzie na drugi rok, po pelnym roku i tej strasznej zimie?  No coz, wszyscy sie "uciesza" jak ich poinformuje ze sie wyprowadzam. Nikt nie ma ochoty co drugi rok urzadzac mi  przeprowadzki! Narazie nie mysle o tym, jakos zaplace, ale po nowym roku szukam czegos innego.

Za rada tkaitki postanowilam "oblaskawic" sasiadke z psem. Nie zaprosilam jej na kawe, ale upieklam ciasto i podzielilam sie z nia. Troje chlopaczkow sie ucieszylo.
Tym razem upieklam z jablkami, akurat robilamy musy i przy okazji ciasto upieklam.


Pogoda to wogole nie nastraja do niczego. Pada, nie, leje deszcz calymi dniami, co to za lato!

Ja mam jeszcze takie male zajecie. Brat jest na urlopie i  i przypadlo  mi karmienie jego kota . To nic takiego, ale dzisiaj musialam  mu wyczyscic  jego , nie wiem jak sie to nazywa, no ubikacje. Wiecie co?  No nie myslcie sobie ze ja jestem jakas PRAWDZIWA PANI Z MOGADORU! Ale mna rzucalo, myslalam ze zwymiotuje, nie, ja sie nie nadaje do pielegnacji zwierzat. Nie moge miec w domu zwierzaka. Na szczescie na drugi tydzien wracaja i drugi raz nie musze. Co za delikatnis ze mnie nie? Nie jestem, naprawde, ale dzisiaj......no smierdzialo jak diabli.

Pozdrawiam serdecznie, zycze Wam i sobie jeszcze troche lata.
Ciesze sie ze tu zagladacie.

7 komentarzy:

Karina pisze...

Z kotem to tak jak ja! A ja ci odrazu mowilam, ze masz pozadne mieszkanie szukac a nie jakas stara stodole! Przeprowac sie do Monachium!

Jolanta pisze...

zrobie to, dowiedz sie co i jak.

Karmeleiro pisze...

o jej, pospolicie mówiąc - masakra z tą dopłatą... my w jednym roku na wynajmowanym mieszkaniu cieszyliśmy się, że będzie duży zwrot, bo mieszkanie było na tyle ciepłe, że nie trzeba było praktycznie włączać kaloryferów zimą. I liczniki były... ale chyba zepsute, bo ani grosza nie dostaliśy. A w tym roku, po mroźnej i długiej zimie, dopłata stanowiła pół mojej pensji... nie mówiąc ile u mama za gaz zapłaciła za ogrzanie domu... (za 40dni podwójna moja pensja... nauczycielska ;)) buuziaki!

Ata pisze...

O matko! Jola! Uciekaj stamtąd!

anabell pisze...

Witaj Jolu, już od dość dawna Cię podglądam, ale głównie na "robótkowym blogu".Monachium jest piękne, miłe do mieszkania, ale b.drogie.Od 10 lat mieszka tam moja córka, więc tam bywam.Co do odczytywania liczników- wynajmujący powinien je odczytywać w obecności lokatora i masz prawo tego żądać.U nas, gdy przychodzą odczytywać podzielniki ciepła to zawsze pokazują nam odczyt i to nie dlatego,że mamy te liczniki w mieszkaniu, a dlatego,że lokatorzy tak sobie życzą. Bardzo kocham zwierzaki, 16,5 roku miałam w domu jamnika(właśnie w poniedziałek się z nim rozstałam i przepełnia mnie smutek), ale w życiu nie trzymałabym w domu kota, właśnie przez te kuwety.Żeby nie cuchnęło to kot musi być wysterylizowany, a kuweta czyszczona po każdym zabrudzeniu. I do szału doprowadziłaby mnie świadomość, że gdy tego nie widzę, kot wszędzie włazi.Lubię popatrzeć na koty, ale w domu- nigdy. Może kiedyś zajrzysz na mój blog, zapraszam.
Miłego, ;)

Paula pisze...

pozytywnie tu u Ciebie!

pozdrawiam,
Paula

tkaitka pisze...

Zapraszam na zabawę blogową u mnie.Pozdrawiam.