sobota, 18 sierpnia 2012

Praga.

Praga to piękne miasto, jeden dzień tylko "połaskotał zmysły". Musi być koniecznie jeszcze raz.

Oczywiście wycieczka zakończyła się......"pokutą" i wogole przygodowo.

Wyjechaliśmy spóźnieni, no 3 kobiety czekały na jednego mężczyznę. To była spontaniczna decyzja dzień wcześniej, nie miałam czasu przygotować się w sensie takim ze nie wiedziałam co będę zwiedzać, kto gdzie rezydował itd. Lubie wiedzieć gdzie jadę, ale to można przeżyć. Po pierwsze myślałam ze do Pragi jest jakoś  tak blisko, a my jedziemy, jedziemy i jedziemy, w końcu się pytam to gdzie w końcu ta Praga? Okazało się, ze kuzyn wybrał drogę za darmo. Ok. to jedziemy i podziwiamy widoki. w trakcie drogi chciałam napisać smsa, ale.... zapomniałam komórkę. Trudno, przeżyję ale jakieś takie dziwne uczcie mnie ogarnęło, ale w razie czego ma ciocia albo jej wnuczka albo kuzyn i jest ok.

No to jesteśmy na Hradczanach.


 Musieliśmy tutaj się rozdzielić ponieważ trudno bylo o parking, wiec panie wysiadły.... ale co za problem, od czego są komórki. Znajdziemy się. Jak się okazało, ani ciocia ani wnusia nie wzięły komórek, Super.

Po Hradczanach, pojechaliśmy na stare miasto, ale mieliśmy szczęście, akurat wyjeżdżał samochód, i my ciach i mamy parking. Teraz przyjemność zwiedzania.

Oczywiście zdjęć mam duzo, bo jest co fotografować, ale to tylko kilka.

Piękne jest to stare miasto, naprawdę, jeden dzien to za mało.Jeszcze most Karola...

widok na Hradczany.

i teraz do samochodu, i do domu.

no tak, to nas czekało. Zaznaczam, nie ja bylem kierowca chociaż to moj samochód. Na szybie oczywiście karteczka z numerem telefonu i cóż, kuzyn wyciąga jedyna komórkę którą mamy i..... wyładowana. Tak wiec ruszyl na szukanie, policji czy telefonu czy ja wiem co , a ja patrze niedaleko nas stoi anglik z blokada. No wiec ja do niego i pytam, dlaczego nas ten zaszczyt spotkał. Oczywiście on już dzwonił po tych od blokad wiec tylko czekać. Okazalo się ze trzeba mieć ten bilecik do parkowania, ale ten zegar wogole dla ludzkiego oka nie widoczny, tylko czeskie samochody nie miały blokad. Taka imprezka to 500 koron. No trudno, przyjechali, anglika odblokowali wiec ich poprosiłam do siebie a oni chcą ode mnie 1000 koron i dokumenty. Miałam ze sobą, ale dla mnie to przeżycie bo pokazywałam je po raz pierwszy. Podwójna kara bo i bez zegara i na miejscu prywatnym, a tego to chyba i ten anioł by nie wiedział.


a kuzyna nie ma. My już nerwowe ze zaraz nam druga blokadę założą. No w końcu dotarł do nas, a my w żadnym wypadku nie chcemy serpentynkowej drogi wiec 12 € i na autostradę.

Mimo to, chce jeszcze raz do Pragi pojechać.

Pozdrawiam serdecznie.





3 komentarze:

Joanna Trojanowicz (bjutus) pisze...

Ja wiedziałam, że Ciebie nie należy puszczać luzem. Pojechałaś do Pragi i nabroiłaś. Ale bardzo mi się to podoba. Następnym razem zrobimy to lepiej :) he... he...

Barbara Bastamb pisze...

Piękna Praga, miło było z Toba pozwiedzać, do biaych spodni masz śliczną bluzeczkę...pozdrawiam...

askoz pisze...

Jolu nie miałam pojęcia,że tak daleko "uciekłaś". Na ten blog zaglądałam już dawno temu, przeważnie wpadam na Twój twórczy blog i widocznie coś przeoczyłam.
W tym roku to moje blogowanie trochę kiepskie.
Również żałuję,że nie udało nam się spotkać,no cóż może kiedyś nadarzy się taka chwila.
Teraz to Ci trochę zazdroszczę tego Twojego nowego miejsca na ziemi a najbardziej tego,że masz "spacerkiem" do Polski.
Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęśliwych chwil w tym nowym miejscu;)